Śledź nas na:



Dlaczego Nad Niemnem kończy się happy endem, a Lalka katastrofą?


Klęska Wokulskiego jest zarazem klęską całej ideologii pozytywistycznej. Nie zyskała poparcia idea pracy organicznej. Arystokracja nie wykazuje najmniejszych chęci do sprzymierzenia się z ludem i mieszczaństwem przeciwko zaborcy. Realizacja haseł pozytywistycznych polega na wypowiadaniu przez księcia frazesów typu: Wszystko dla kraju, panowie, wszystko dla kraju! Książę w rzeczywistości nie czyni dla kraju nic, ale powszechnie uważany jest za wielkiego patriotę. Zbankrutowała idea asymilacji Żydów, co Prus pokazuje dobitnie na przykładzie Szlaubaumów. Właściwie wszystkie klasy społeczne żyją osobno, nie utrzymując ze sobą kontaktów innych, jak bardzo oficjalne. Próba wydostania się z własnej klasy i wejścia do innej skazana jest z góry na niepowodzenie. Tak jest np. w przypadku baronowej Krzeszowskiej, mieszczanki, która nigdy nie zostaje w pełni zaaprobowana przez środowisko męża.

Kobietę wyemancypowaną – a więc nowoczesną, zdolną zarabiać na siebie – reprezentuje w Lalce pani Stawska. Żadna inna kobieta nie bierze na siebie odpowiedzialności za utrzymanie domu. Pani Stawska traktowana jest przez towarzystwo jako niebezpieczny dziwoląg; częściej jednak, co charakterystyczne, pogardzają nią kobiety niż mężczyźni.

Oczywistym przeciwieństwem pani Stawskiej jest główna postać kobieca utworu, Izabela. Na zasadzie przyciągania się przeciwieństw, to w niej właśnie zakochuje się Wokulski. Można obserwować stopniową metamorfozę tej miłości – o ile na początku Wokulski idealizuje Izabelę całkowicie, nie dostrzegając w niej żadnych wad, o tyle później już nie chce ich dostrzegać. Owszem, zdarza mu się widzieć w zachowaniu Izabeli jakieś niepokojące dla siebie sygnały – ale spycha je czym prędzej na samo dno świadomości. Zważywszy, że czytelnik nie ma co do gry Izabeli żadnych złudzeń – Wokulski jest bohaterem, który wzbudza współczucie.

„Lalka” to powieść o straconych złudzeniach: politycznych Rzeckiego, naukowych Ochockiego i miłosnych Wokulskiego. To powieść o przegranych idealistach. Rzecki umiera w samotności, nie doczekawszy się Napoleona. Losy Wokulskiego są niejasne; prawdopodobnie jednak ginie. Nie powiodła mu się nie tylko próba zdobycia miłości Izabeli, ale także wejście do nowej klasy; arystokracja nie angażuje się ani społecznie, ani politycznie w życie kraju. Na koniec widać jasno, że poszczególne grupy w ogóle się w tej powieści nie rozumieją. Owszem, Wokulski i Ochocki znajdują wspólny język – ale jeden traktowany jest przez „swoich” jako dorobkiewicz, drugi, jako nieszkodliwy wariat. Rozumieją się nawzajem, ponieważ nie są rozumiani przez innych, i dlatego, że każdy marzy o czymś wielkim, czego osiągnąć nie może.

Mimo że Lalka jest powieścią rozrachunkową, krytyczną wobec rzeczywistości i kończy się katastrofą, to przecież jest to utwór również optymistyczny. Część złudzeń umarła razem z Wokulskim i Rzeckim, ale pozostał Ochocki (Non omnis moriar). Dlatego zakończenie Lalki nie jest zupełnie pozbawione nadziei. Wręcz przeciwnie – nawet jeśli zginie trzech, czterech, dziesięciu, to zawsze pozostanie ten jeden, który będzie coś tworzył i o czymś marzył, aby przekazać to następnym pokoleniom.

Zakończenia „Nad Niemnem” i „Lalki” są dlatego tak odmienne, że inny cel przyświecał ich autorom. Orzeszkowa zamierzała udowodnić, że życie według zasad pozytywistycznych będzie piękne, satysfakcjonujące i szczęśliwe. Prus dostrzegał klęskę tego programu i niedoskonałość „nowej rzeczywistości”. A przecież po lekturze obu powieści ma się wrażenie, że to raczej Justynę rozczarują uroki codziennej wiejskiej pracy, zaś Wokulski wygra, mimo że po śmierci. Czy wynikałoby stąd, że krytycyzm, choćby i bolesny, ma przewagę nad optymistycznym zaślepieniem?


Zobacz także